Product Description
Pierwsze pytanie, które zwykle słyszę od moich gości, brzmi: co to za Hołny Wolmera? Trzeba przyznać, że mamy na Sejneńsku dość nietypowe nazwiska. Po drodze można minąć Poćkuny lub Yenorextę, ewentualnie Wiłkokuk i Nożegary. Są też Półkoty, nomen omen na wpół przerwane przez drogę i magicznie pojawiające się znowu nieco dalej, za kolejnym napisem „Półkoty”. A więc moja odpowiedź pochodzi z marszu: w XVIII wieku na sejneńską okolicę przybyło dwóch przybyszów. Pierwszym był poseł na Sejm RP, który nazywał się Kazimierz Wolmer. Drugi nie lubił stać w miejscu: był pochodzenia niemieckiego, ale mieszkał w Inflantach, wreszcie osiadł w okolicach Sejn. Nazywał się Jan Meyer. Nie wiadomo, ile ich łączyło, poza jednym – dobrze się pobrali. Weszli do rodziny Chlewińskich, jeden związał się z Anną, drugi z Rachel, a przejęte przez nich majątki nazwano od ich nazwisk. Nie trzeba się wysilać, żeby sobie wyobrazić, jak wyglądał Hołny trzy wieki temu. Dalej na codziennym spacerze można spotkać jelenie i zające. Dalej w każdej wsi jest kilka domów na krzyż. Do sąsiada mamy ponad pół kilometra. Jeziora są jeszcze dziko zarośnięte (zbudowaliśmy pomost na jeziorze Boładź – podpowiemy gdzie). Na pewno są dwie nowe rzeczy: internet (można go nawet złapać w naszym leśnym domku) i granica z Litwą, 300 metrów od siedliska. Tutaj zobaczysz, jak łatwo je przekroczyć, w każdym wymiarze.